niedziela, 10 listopada 2013

Jedynka

Poranne promienie słoneczne powoli prześlizgiwały się przez okno aż wreszcie dotarły do mojej twarzy. Pora wstawać, Amelio. 
Jezu, co to było? Czyjś głos. W dodatku męski głos. Był delikatny i ciepły. Stop. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.
Świetnie, Camille znowu gdzieś się zmyła. Nałożyłam na siebie miękki, kremowy szlafrok i powolnym krokiem poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. 
Ciekawe czemu ono jeszcze nie pękło... - pomyślałam. Przestań, kochanie. Dobra, to już powoli robi się dziwne. Hm, a może to tylko Camille po prostu robi sobie ze mnie jaja? 
- Uspokój się, wariatko. No wyłaź, wiem że gdzieś tutaj jesteś! - zaczęłam przeszukiwać cały pokój. Nie ma. Wyszłam - i to w piżamie - na korytarz, nie ma. Okej, teraz już mogę się bać. Przecież sama bym sobie takich rzeczy w myślach nie powiedziała. Z resztą, i tak nie mam męskiego głosu. 
Postanowiłam, że oleję to i przygotuję się na swoje pierwsze zajęcia. Weszłam z powrotem do łazienki i dokładnie rozczesałam włosy. Upięłam je w luźnego kucyka i jeszcze raz delikatnie przeczesałam. Przeszłam do pokoju i stanęłam przed wielką, drewnianą szafą. Otworzyłam drzwi, które cicho zaskrzypiały i cała zawartość mebla opadła na moje stopy. Boże, czy tak trudno przemówić tej dziewczynie do rozsądku? Wyjęłam z nagromadzonej kupki ciuchów najpotrzebniejsze rzeczy i powróciłam do łazienki, gdzie już doszczętnie się przygotowałam.
 *** 
-Witam Was moi drodzy na Waszym pierwszym wykładzie dotyczącym filologii francuskiej. Nazywam się Henry Dickinson i przez najbliższe 3 lata to właśnie ja będę Was uczył tego pięknego języka. Może zacznijmy od konkretów. Język francuski jest językiem pochodzenia indoeuropejskiego z grupy języków romańskich. Jako językiem ojczystym posługuje się nim około 80 milionów... 
Ludzie, ratujcie! To dopiero początek studiów, a ja już mam dość. Poza tym, jest to nasz pierwszy wykład, a Camille nigdzie nie ma. Nie mogła, po prostu nie mogła znaleźć jakiegoś innego momentu na wystawienie mnie do wiatru? Dzięki wielkie. 
Równie dobrze mogłabym stamtąd wyjść i nigdy nie wrócić. Ale nie. Bo chociaż nie miałam najmniejszej ochoty tam siedzieć, to poszłam na filologię francuską, bo Camille mnie o to poprosiła. Zawsze marzyła o wyjeździe do Paryża i o swobodnym porozumiewaniu się z tamtejszymi. No ale najpierw jakoś musiała nauczyć się tego języka, prawda? Dlatego cały czas chodziła na dodatkowe kursy, a teraz zaczęła studiować filologię francuską. 
Świetnie. Tylko jest jeden mały problem. Ona ani trochę się w to nie angażuje. 
- No to może zrobimy sobie małą przerwę, co dzieciaki? Widzę, że nie jesteście zbytnio zainteresowani tym co mówię. Zakładam, że to ze zmęczenia. Wyjdźcie na korytarz i skręćcie w lewo, jest tam mała kawiarenka, napijcie się kawy i zaraz wrócimy do zajęć. - powiedział wykładowca i usiadł przy swoim ukochanym laptopie. Większość studentów rzeczywiście spała. Nawet nie mieli siły żeby wyjść po tą pieprzoną kawę. Tylko jedna, mała grupka siedząca na samym tyle była zwarta i gotowa do nauki. Ale chyba aż za bardzo. Ludzie, jeżeli nie chcecie tutaj siedzieć, to proszę bardzo. Droga wolna! Ale mi proszę nie przeszkadzać. Boże, co ja gadam? Sama nie chcę tutaj być. W dodatku sama.  
Wyjęłam telefon z kieszeni bluzy i wybrałam numer do Camille. 
Jeden... Nic. 
Dwa... Nic. 
Trzy... Nic. 
No to dziękujemy za uwagę. Kobieto odbierz ten telefon! Ja się tutaj dla Ciebie poświęcam, a Ty nawet ode mnie nie odbierzesz? Dosyć tego. Wychodzę. 
Wstałam z dosyć niewygodnego fotelu i udałam się do wyjścia. Szłam tak szybko, że nie zauważyłam stojącego w drzwiach chłopaka, z którym niestety mocno się zderzyłam. Kurwa, mam przesrane. Spojrzałam w górę, aby ujrzeć twarz mojej ofiary. 
- Przepraszam Cię najmocniej. Nic Ci się nie stało? - spytał z troską. 
- Nic, dzięki. - wyminęłam go zgrabnie i wybiegłam z sali. Cały czas czułam na sobie jego spojrzenie. Przeszywał mnie jego wzrok niczym ból, który zadało mi spotkanie się z nim. Bez trudu odnalazłam kawiarnię. Cóż, wielki neon głoszący, że za rogiem znajduje się kawiarnia, chyba nie mógł prowadzić do toalety, ale co ja tam wiem o życiu. 
Stanęłam przed szklanymi drzwiami i zamurowało mnie. Camille siedziała - jak gdyby nigdy nic - na fotelu i miło gawędziła z jakimś mężczyzną w czerni. 
Zaraz, zaraz. Czy ona flirtuje z kelnerem? - pomyślałam. O nie! Tak być nie będzie! 
Gwałtownym ruchem pociągnęłam za klamkę i tym samym powaliłam siebie na kolana. Kant drzwi śmignął mi przed oczyma, uderzył mnie w twarz i wywalił na podłogę. 
Kurewsko pięknie. Pośpiesznie podniosłam się z zimnej posadzki i rozwścieczona do czerwoności podeszłam do dziewczyny. Camille przestała rozmawiać z owym chłopakiem. Jej wzrok powędrował ku mnie. Uśmiech spełzł z jej twarzy na widok mojej miny. Miałam ochotę ją zabić, poćwiartować, zakopać, przekopać, pozbyć się śladów... Zbrodnia doskonała. No cóż, nie zrobiłabym jej nic, bo nie miałabym z kim gnić na tych pieprzonych studiach. 
- Och, Amelia - była oszołomiona. - Co ty tu robisz?
- Czy ty sobie kurwa ze mnie podle żartujesz?! Zdziwię cię tym, co tu robię, ale ja tu kurwa studiuję, podobnie jak ty! Jak mogłaś mnie zostawić?! Camille! Co ty do jasnej cholery robisz?
Byłam na nią wściekła, a ona? Ona perfidnie śmiała mi się w twarz! Wstała i... rzuciła się na mnie, ściskając niemiłosiernie mocno. Zaczęłam się szarpać, ale nie mogłam wyrwać się z jej objęć. Taka mała osóbka, a tak dużo siły? Niemożliwe. Po kilku chwilach w jej niedźwiedzim uścisku, zabrakło mi powietrza.
- Dziewczyno! Duszę... Duszę... Duszę się! Puść mnie! - odstąpiła na krok ode mnie.  Na jej widok - uśmiechniętej, zadowolonej z życia, nie mogłam się nie uśmiechnąć. Kąciki moich ust bezwiednie powędrowały ku górze. 
- Kochanie mam dla ciebie niespodziankę! - powiedziała dźwięcznym głosem. Usiadłyśmy. Ciekawość mnie zżerała. 
- Jaką? - zapytałam zniecierpliwiona. 
- Załatwiłam nam...
- No mów! - ponagliłam ją.
- Wycieczkę do Paryża! 
Wtedy moje serce na moment przestało bić.

***
Kieszyk jest boska, ok. 
Tutaj Myia - przepraszam za wszystkie błędy.
Przepraszam za długość rozdziału.
Przepraszam za nudę.
Przepraszam za to wszystko.
Olimpiady, nauka - rozumiecie chyba. 
Mamy nadzieję, że Wam się podoba!
Zapraszamy do komentowania i polecania!
PS. Dziękujemy za wszystkie komentarze przy prologu. To naprawdę motywuje.

wtorek, 5 listopada 2013

Prolog

Nigdy nie spodziewałabym się, że moje życie zmieni się tak drastycznie przez jedną, pozornie nieważną osobę.
Czy jedna wycieczka do miasta zakochanych może zmienić czyjeś życie? Jestem przykładem na to, że jest to możliwe.
Początkowo nasza znajomość była skazana na porażkę. Los jednak chciał by jeden z wielu mężczyzn stąpających po tej planecie zawrócił w mojej głowie tak bezwiednie.
Czy to przeznaczenie? Czy ono w ogóle istnieje? Och, gdybym ja to wiedziała...
Nazywam się Amelia Middleton, a oto historia mojego życia – nie zawsze usłanego różami, z wieloma porażkami i wiecznym błądzeniem po zakamarkach serca.

***
Myia jest zajebista, ok.

sobota, 2 listopada 2013

Bohaterowie

Imiona: Amelia Louise
Nazwisko: Middleton
Wiek: 20 lat
Miejsce urodzenia: Waszyngton, USA
Miejsce zamieszkania: Londyn, UK
Dodatkowe informacje: Uwielbia modę oraz śpiew. Studiuje filologię francuską na uniwersytecie w Londynie. Jest bardzo sympatyczna.

  Imiona: Camille Grace
Nazwisko: Agdal
Wiek: 20 lat
Miejsce urodzenia: Kopenhaga, Dania
Miejsce zamieszkania: Londyn, UK
Dodatkowe informacje: Jej pasją jest taniec. Studiuje – tak jak Amelia – filologię francuską. Uwielbia spokojną i łagodną muzykę. Jest przyjacielska i wyrozumiała.

Imiona: Nathan James
Nazwisko: Sykes
Wiek: 20 lat
Miejsce urodzenia: Gloucester, UK
Miejsce zamieszkania: Londyn, UK
Dodatkowe informacje: Występuje w zespole The Wanted. Uwielbia śpiewać, a także grać na pianinie. Jest zabawny i bardzo towarzyski.

The Wanted
Od lewej: James McGuiness, Max George, Nathan Sykes, Siva Kaneswaran, Thomas Parker